poniedziałek, 22 października 2012

XX

śpiewak idzie w dal
z przewieszoną przez ramię
wierną gitarą
opadające liście
grają pieśń pożegnania

piątek, 19 października 2012

XIX

klucz dzikich gęsi
zamyka nam drzwi lata
cicho otwieram
skrzynię jesiennych skarbów
gra pozytywka z nieba

czwartek, 18 października 2012

160 - 18

stęka pod chmurami i
mozoli się ziemia co
zdecydować się winna
czy jeszcze kolorowe
suknie czy już w kir
się przybrać zagląda
jeszcze w blady owal
słońca i stroi fochy

środa, 17 października 2012

140 - 18

żurawie odlatują dal
przed nimi bezkresna
zagęszczają tęsknotę
bijąc skrzydłami ale
popatrz! do ich szyj
i dziobów przykleiła
noc pieśń pożegnania

wtorek, 16 października 2012

XVIII

dawno nie było
tu tak ciepłej jesieni
drga w bladym słońcu
pejzaż ściernisk i sadów
portret z pamięci lata

poniedziałek, 15 października 2012

160 - 17

jubiler szalony snem
własnym otumaniony i
w zuchwałości swojej
niepowstrzymany tkał
ze srebrnych babiego
lata nitek szal ażur
materiału wzmacnia i
rozświetla jarzębiną

niedziela, 14 października 2012

Sestyna II

Zawsze kiedy jestem przy tobie, to jakbym wdychał eter
Niecierpliwości spala mnie płomień i gotowy na umartwienia
umysł i ciało w rejonach dalekich bezwładnie żegluje.
Tak dziki jestem jakbym przed chwilą opuścił erem
i stanął u źródła spragniony anachoreta rozczochrany,
wpatrzony w ciebie (jak kiedyś) w Gloucester, w katedry witraż.

Uniesień na twarzy się maluje wielobarwny witraż
Lekkie członki unoszą się w niebiański eter,
na krawędzi szaleństwa, namiętnością rozczochrany.
Już myślę, że rozkosz blisko – nie wrócą umartwienia.
Otumaniony, nie przejmując się rozsądku sterem,
wprost na skały szaleństwa rozum mój żegluje.

Nie chcę wiedzieć dokąd żegluję
Nad głową nieba witraż.
Płynę do ciebie miłości szkunerem.
I ślę wieść tę w eter.
Skończą się umartwienia,
gdy czule ujmiesz mój łeb rozczochrany.

Marzę tak w skrytości ducha, gładząc włos rozczochrany,
wszystkie moje zmysły i żądza ku tobie żegluje.
Ale ty nie chcesz, żeby skończyły się moje umartwienia.
Nie dane mi zostać rycerzem osadzonym w witraż,
co wybrankę ratuje zwiewną jak eter,
Zegnaj laleczko – powtórzę za Chandlerem.

Przysłałaś mi straszną wiadomość kurierem
stał i uśmiechał się głupio na progu rozczochrany.
Czytałem łapczywie i czułem jak z powietrzem miesza się eter.
Po wzburzonym oceanie nicości bezwładnie ciało żegluje,
rozpadł się z brzękiem miłości witraż,
na szkła kolorowe – narzędzia umartwienia.

Eh! Nic nie dają umartwienia!
Nawet i te Wagnerem!
Liści jesiennych depcząc witraż,
biegnę przez park jak strzyga rozczochrany.
Za mną posępna melodia żegluje,
Walkiriami wypełnia się eter.

W końcu mam dość, nudne te umartwienia – mdły twój eter.
Nie chcę być rozczochrany. Niech zniknie witraż,
co czynił mnie zerem! Po oceanie twoim niech kto inny żegluje.

piątek, 12 października 2012

140 - 17

miłość nas rozdzieli
śpiewał ian curtis i
malował świat czarno
szary idziemy prosto
przed siebie miastem
i nucimy piosenkę od
której tracimy dusze

czwartek, 11 października 2012

XVII

Putte istnieje
pijackie miasto żyje
nie tylko w złych snach
dzieciaki ssą tam wódkę
z piersi szalonych matek

środa, 10 października 2012

160 - 16

komentarz jest cichy
mówiony półgębkiem i
modlitewny nie mącić
ciszy otoczony wśród
zgiełku zapadłem się
w światy eteryczne i
dalekie tak tu cicho
nawet szepty kaleczą

wtorek, 9 października 2012

140 - 16

codzienny rytuał dni
raptownie mijających
zlewa się czas w wir
co ściąga nas w nocy
lej chwila po chwili
coraz boleśniej brak
oddechu na nowy bieg

poniedziałek, 8 października 2012

XVI

ciszę poranka
otula mleczny szal mgły
grają krople snu
pasemkami na szybie
przynagla deszcz do wstania

niedziela, 7 października 2012

Sestyna I

Niepokojący jest ten dźwięk,
Co napina stargane nerwy,
Kaprysi deszczem pogoda.
Drzewami targa wiatru febra,
przeszywając każdego pnia rdzeń.
A ty jesteś dzisiaj taka tajemnicza

Rozpościera się dal tajemnicza,
stłumiony zza szyby dochodzi dźwięk.
Gdzie ukryty jest milczenia rdzeń?
Muszę trzymać na wodzy nerwy
choć niecierpliwości trzęsie mną febra
i jesienna dobija pogoda.

Gdzie się podziała ducha pogoda?
Siła co napędzała nas tajemnicza.
Dziś trzęsie nami codzienności febra.
Stłumiony identycznych dni dźwięk,
szarpie naszych nocy rdzeń.

Odmawia posłuszeństwa kręgowy rdzeń
i nie jest temu winna pogoda.
Coraz trudniej uspokoić nerwy,
bo zżera nas tęsknota tajemnicza.
Trudny do określenia dźwięk
atakuje podstępnie jak febra.

Chłód za oknem, w nas uczuć febra,
stopić trzeba ten lodowy rdzeń.
Niech rozlegnie się metaliczny dźwięk,
zagości w nas znowu pogoda.
Niech popycha nas znowu tajemnicza
siła, co przeszywa nerwy.

Niech znowu działają aferentne nerwy.
Inna nas niech trapi febra.
Siła tajemnicza,
co roztopi wygasłego wulkanu rdzeń.
Pluchę niech zastąpi pogoda,
Świat niech usłyszy śmiechu dźwięk.

Żadna febra nie straszna, kiedy w nas pogoda.
Jej dźwięk niech przeszywa nerwy.
Aż znajdziemy rdzeń słowa, w którym kryje się tajemnica.

piątek, 5 października 2012

160 - 15

malinowy beret miała
żywcem z piosenki ta
dziewczyna była szła
pod wiatr a spódnica
krótka tańczyła park
rozświetlił się czas
stanął w miejscu a ja
chyba śniłem patrząc

czwartek, 4 października 2012

140 - 15

pamięć to zapętlanie
w odtwarzaczu starej
piosenki której nikt
nie pamięta muskanie
starych klisz takich
których już nikt nie
potrafi dziś wywołać

środa, 3 października 2012

wtorek, 2 października 2012

160 - 14

czekam już tak długo
gitarowy riff kończy
noc a zamiast ciebie
błądzi ze mną wróbel
zmarznięty otula nas
tiul mleczno - szary
a z chmur kosmyki do
stóp ciepło się tulą

poniedziałek, 1 października 2012

140 - 14

kamienne dupska dziw
w jesiennym anturażu
patrzę na nie ciepło
nad ich głowami trwa
stylistyka mirona be
udała się nam sztuka
zahaczyliśmy chwilkę